Zza biurka i z pola. Lider zawsze jedzie w żółtej koszulce!!!
Należę do tego pokolenia, które miało okazję na własne oczy widzieć zmagania kolarzy jadących w Wyścigu Pokoju. Siedzieliśmy wtedy wraz z kolegami przy radioodbiornikach i słuchaliśmy z zapartym tchem zmagań kolarzy rywalizujących na słynnej trasie Warszawa-Berlin-Praga (kolejność zmieniała się każdego roku). Każdy podziwiał jadący peleton i dopingował tych, którzy mu próbowali uciekać. Zwycięzcy z tamtych czasów byli prawdziwymi bohaterami i każdy chciał nosić imię słynnego kolarza. Pamiętam jednego z moich kolegów, który był wielce nieszczęśliwy z tego powodu, że ma na imię Olaf. To, według niego oczywiście, dziwne i nietypowe imię, jakie dostał od rodziców, było powodem do lekkiego wstydu. Do czasu!!! W roku 1982 niejaki Olaf Ludwig (starsi na pewno pamiętają) wygrał po raz pierwszy Wyścig Pokoju i wtedy nasz Olaf z podwórka stał się dla nas naturalnym liderem, przywódcą grupy.
Pełna treść dostępna tylko dla zalogowanych subskrybentów! Zaloguj się lub wykup subskrypcję.
Zamów subskrypcję
Zamów subskrypcję